To się zemści…

Historia z odkodowaniem meczu finałowego siatkarzy tak ocieka nachalną propagandą, że aż się niedobrze robi. W przeddzień finału rozgrywanych w Polsce siatkarskich mistrzostw świata do opinii publicznej dociera informacja, że właściciel telewizji, która zakodowała transmisje z meczów tej imprezy, pozytywnie odpowiada na apel miłościwie panującego nam Bronisława prezydenta Komorowskiego, aby odkodować mecz finałowy z udziałem polskiej reprezentacji. Nazajutrz miliony Polaków zasiadają przed telewizorami.

Miłościwie panujący i skutecznie apelujący zajmuje lożę honorową w Spodku, a po zwycięstwie Polaków wygłasza orędzie na tle ścianki reklamowej telewizyjnego potentata. To on jest zwycięzcą w kategorii: najlepiej punktujący polityk tych mistrzostw. Dopiero później, po reklamach, czas na medale i nagrody indywidualne dla siatkarzy. Finezyjne, prawda?

Większość ludzi nie zamierza dociekać, jakie były przyczyny zakodowania transmisji i odkodowania finału, jakie interesy za tym stały. Grunt, że mecz można było zobaczyć w telewizorze. A że część uwierzyła, że gdyby nie prezydent, to może nie tylko transmisji, ale i mistrzostwa by nie było? To bonus dla Bronka.

Erwin Kotowski

Więcej na: solidarnosckatowice.pl