Cenzura wiecznie żywa

Cenzura wiecznie żywa

O tym, że minęła rocznica zniesienia cenzury w Polsce, dowiedziałem się od panienki z telewizji. Przepytała mnie: „Jak to było z cenzurą? Jak jest bez cenzury?” Niestety, mili Czytelnicy, nie miejcie żadnych złudzeń, cenzura jest wiecznie żywa jak mumia Lenina. Niby leży, a podskakuje jeszcze, tnie, rżnie i wycina, aż furczy.

Nie nazywa się wytwornie jak w peerelu Centralny Urząd Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk, ale jest upierdliwa i wredna. Pilnuje interesów rządzącej kliki na wszystkich odcinkach frontu ideologiczno-finansowego. Niech no tylko jakiś rockman zaśpiewa, że kocha Polskę, jego kawałki znikają ze wszystkich stacji radiowych. Niech wybitny filmowiec zacznie kręcić film o Smoleńsku, przestaje być wybitny dla ministerstwa kultury. Niech jakaś gwiazda wystąpi w TV Trwam, jej trwanie w słusznych mediach jest wykluczone. Naukowcy, którzy ośmielą się wyrazić opinię o katastrofie smoleńskiej odmienną od moskiewskiej, odpadają od grantów i awansów. Niezależni dziennikarze nie dostąpią nigdy zaszczytu zadania pytania prezydentowi na żadnej konferencji prasowej.

Pytanie byłoby z pewnością za trudne. Siedmiuset doradców prezydenta nie dopuści do konferencji, na której można zadać nieuzgodnione pytanie. On potrafi rozmawiać jedynie z Lisem, Olejnik, Kraśką… Ich pytania są wyświechtane do „bulu”, odpowiedzi miałkie i kłamliwe, ale nie ma żadnych wyraźnych wpadek…

Jan Pietrzak

Cały artykuł w najnowszym numerze “TS” (17/2015)

dostępny w Biurze  “S” - Rektorat lub u przedstawicieli “S”na Wydziałach